29.03.2014

Terractive: Marokański scrub pomarańczowy oraz islandzka maska błotna z wodorostami

Cześć dziewczyny,

W Rossmannie niedługo zagości nowa seria naturalnych maseczek i scrubów Terracive. Jest to seria kosmetyków inspirowanych zabiegami upiększającymi z najdalszych zakątków świata. Z tego co się orientuję, do sklepów trafią 2 rodzaje peelingów oraz 2 rodzaje masek. Miałam okazję przetestować 2 z tych produktów: Skjalfandi - Islandzką maskę błotną z wodorostami oraz Souss-Massa - Marokański scrub pomarańczowy. I jestem nimi tak pozytywnie zaskoczona, że oczywiście muszę podzielić się swoimi wrażeniami z Wami :)

Kosmetyki mieszczą się w saszetkach i tu pierwsze zaskoczenie. Produktów w saszetkach nie lubię, tu jednak producent tak mądrze podszedł do saszetek, że aż sama jestem pod wrażeniem. Saszetki posiadają bowiem wmontowany korek z zakrętką, dzięki czemu po zużyciu odpowiedniej porcji można resztę bezpiecznie zamknąć i zostawić na później bez obawy o zepsucie czy dostanie się do środka bakterii. A przyznać trzeba że porcje kosmetyku w saszetkach są bardzo wydajne. Scrub wystarczył mi na 4 użycia, a maska na 3.


Peeling ma intensywnie pomarańczową barwę, pachnie cudownie - świeżymi, soczystymi cytrusami - uwielbiam cytrusowe zapachy, ale ten przebija wszystko! Nie pogardziłabym takimi perfumami :)
Samo działanie peelingu jest równie zachwycające, wyczuwalne są drobne kryształki soli morskiej oraz większe - zmielone łupinki liczi. Takie połączenie drobinek sprawia, że skóra jest delikatnie, ale jednocześnie bardzo starannie złuszczana. Po aplikacji cera jest pięknie wygładzona, delikatna i aksamitna w dotyku. 
Pora więc nałożyć maskę :)



Maska ma zielonkawą barwę charakterystyczną dla masek algowych. Pachnie przepięknie lawendą, zapach ten powoduje, że relaksuje się nie tylko skóra, ale także umysł. Żadna maska nie działa na mnie tak odprężająco jak ta właśnie. Dobrze rozprowadza się i przylega do skóry. Pomimo zawartości glinki, maska zasycha na skórze bardzo delikatnie, absolutnie jej nie ściągając i nie podrażniając. Zmywa się również bardzo dobrze i szybko. Po aplikacji skóra jest oczyszczona, ale nie przesuszona, mam wrażenie wręcz, że maska dobrze ją odżywia i nawilża.

Oczywiście nie sposób nie wspomnieć o świetnych składach obu kosmetyków. Są one naprawdę miłe dla oka (i skóry :)), a przede wszystkim - naturalne. Same popatrzcie:




Podsumowując - oba produkty niesamowicie przypadły mi do gustu i z przyjemnością popędzę po nie w kwietniu do Rossmanna. Niestety, nie wiem jeszcze, jaka jest cena takiej saszetki, ale sądzę, że pewnie ok. 10 zł. Za kilka dni się przekonamy :)

Z tej serii dostępne będą jeszcze 2 kosmetyki oprócz tych, które ja testowałam:  Koulikoro Mailijski scrub miodowy oraz Guerande Bretońska maska błotna. Nie lubię miodowych zapachów, więc po scrub pewnie nie sięgnę (pomarańczowy mi w zupełności wystarczy :)), ale po tę drugą maseczkę już chętnie :)

Ciekawa jestem, czy Was zachęciłam do zakupu :) A może znacie już tę markę kosmetyków?


15.03.2014

Annabelle Minerals: Cień mineralny Vanilla

Cześć dziewczyny!
Pamiętacie, jak pisałam Wam o podkładach i różach od Annabelle Minerals? Jestem z nich bardzo zadowolona  i właściwie nie wyobrażam sobie bez nich makijażu. Moje opinie na temat tych produktów możecie przeczytać TUTAJ I TUTAJ.
Z wielką radością przyjęłam więc informację, że firma rozpoczęła produkcję cieni mineralnych i postanowiłam wypróbować, jak się sprawują. To mój pierwszy kontakt z cieniami mineralnymi, ale pomyślałam sobie, że jak się sprawdzą, to chętnie zamienię tradycyjne cienie na te zdrowsze, bo naturalne. Na początek wybrałam odcień Vanilla, w sam raz do codziennego makijażu.



Cień znajduje się w plastikowym przezroczystym słoiczku z czarną nakrętką i trzeba przyznać, że prezentuje się bardzo ładnie. Sprawia wrażenie solidnie wykonanego. Słoiczek posiada zakrywane, przesuwane siteczko, dzięki czemu można łatwo zabezpieczyć cień przed wysypywaniem i nie ma problemu np. przy ich przewożeniu.



Sam cień ma oczywiście formę sypką, jest lekki i delikatny. Trzeba mieć na uwadze, że przy takich cieniach trzeba nabrać trochę wprawy przy nakładaniu. Namiar cienia należy zawsze strzepać z pędzelka, by zapobiec ich osypywaniu. Cień nie pyli się przy nakładaniu i bardzo ładnie przylega do powieki. Efekt nasycenia koloru można stopniować poprzez nakładanie kolejnej warstwy, cień bardzo ładnie rozciera się i blenduje.




Ogromnym plusem jest jego lekkość, przez co cień na powiece wygląda bardzo delikatnie i naturalnie, co nie jest tak oczywiste w przypadku tradycyjnych cieni.
Jeśli chodzi o trwałość - nie mogę się wypowiedzieć, jak cienie sprawują się solo, bo zawsze używam cień na bazę i nakładany w ten sposób wytrzymuje w stanie idealnym od rana do wieczornego demakijażu.



Sam kolor Vanilla jest jasnym, ciepłym, delikatnie złocistym odcieniem. Pięknie wygląda jako baza codziennego makijażu i jest bardzo uniwersalnym kolorem - myślę, że większość z Was by go polubiła :) Pigmentację ma bardzo dobrą, świetnie zakrywa wszystkie żyłki, jakie mam na powiece i idealnie wyrównuje jej koloryt. Powieka staje się rozświetlona, a spojrzenie zyskuje świeżości.

(po lewej goła powieka, po prawej - z cieniem Vanilla)

Skład jest krótki i jak najbardziej "mineralny": Mica, Titatnium Dioxide, Kaolin, Silk, CI 77492, CI 77491.

Na koniec muszę wspomnieć o wydajności. Cień ma całkiem sporą pojemność (niestety, ani na stronie producenta, ani na opakowaniu brak dokładnej informacji, jaką), na moje oko ok. 3 g. Jest przy tym szalenie wydajny, podobnie zresztą jak wszystkie inne produkty mineralne.
Cena pojedynczego cienia to 29,90 zł i przy takiej wydajności i jakości jest naprawdę w porządku.


Podsumowując - to kolejny naprawdę udany produkt Annabelle Minerals i chętnie sięgnę po inne odcienie. Tym bardziej, że kolorystyka, jaką proponuje producent, baaardzo wpisuje się w moje gusta :)



Ciekawa jestem, czy próbowałyście już cieni Annabelle Minerals? A może polecacie inne cienie mineralne? :)


9.03.2014

Nowości z Rossmanna i nie tylko ;)

Cześć dziewczyny,

odebrałam niedawno kolejną paczkę z nowościami z Rossmanna. Przyznaję, że zawartość paczki to prawdziwy strzał w 10 w tym miesiącu i tym bardziej ochoczo przystępuję do testów :)



W najbliższym czasie z Nowości Rossmanna będę testować:

1) Beyonce: Woda perfumowana Rise



2) Playboy: Balsam do ciała Play it lovely



 3) Max Factor: Lakier do paznokci Max Effect Nr 56 green addict



4) Wibo: Tusz do rzęs Panoramic Lashes



5) Veet: Krem do depilacji pod prysznic dla skóry wrażliwej



6) Terractive: Islandzka maska błotna z wodorostami



7) Terractive: Marokański scrub pomarańczowy



8) Bielenda: Mgiełka arganowa samoopalająca 2w1



9) Rimmel: Róż Stay Blushed Nr 02 Touch of berry



Oprócz nowości z Rossmanna wpadło też do mnie kilka innych ciekawych kosmetyków. Pierwszym z nich jest naturalny duet na pryszcze firmy Lavera, który otrzymałam do testów od sklepu jeras-biokosmetyki.pl



Drugą nowinką jest śliczna paleta rozświetlaczy Ultraflesh pochodząca ze sklepu Strawberrynet.



Niespodziankę sprawił mi także mój brat, który będąc w Niemczech, odwiedził drogerię DM i zakupił mi kilka kosmetyków z tamtejszej kolorówki :)



Poczwórne cienie Alverde w odcieniu Chocolate były planowane, reszta to spontan brata. Dostałam więc także błyszczyk z Alverde w odcieniu nude, puder z gąbką w formie stempla z p2, brązową kredkę do oczu z p2 i tusz do rzęs - także z p2 :)


A co u Was ostatnio dobrego zagościło w kosmetyczce? :)


2.03.2014

Denko styczeń-luty

Cześć dziewczyny,

zwykle staram się robić denka z kilku miesięcy, bo zużywanie kosmetyków idzie mi raczej powoli. Tym razem jednak przez dwa miesiące zużyłam różnych "upiększczaczy" tyle, że aż się moje denkowe pudełko nie domyka :) Pora więc je już opróżnić, także zaczynamy:




Kosmetyki do twarzy



1. Fitomed: Koncentrat na naczynka z liposomami
Recenzja: KLIK
Posłużył mi do przygotowania kilku toników i przyznam szczerze, że lubię jego działanie, choć wiadomo, że zmian naczynkowych nie zlikwiduje. Za to dobrze trzyma skórę w ryzach i zmniejsza jej czerwienienie.
Ponowny zakup: TAK


2. Efektima: Maseczka peel-off Renew
Nałożyłam - zastygła - zdjęłam - wyrzuciłam - efektów nie zauważyłam ;)
Ponowny zakup: NIE


3. BioDermic: Krem oliwkowy na noc
Fajny krem, chociaż lekki, to dość solidnie nawilżający moją mieszaną skórę. Nie przebił co prawda mojego ulubieńca wśród kremów - krem BeEco z FlosLek - ale i tak miło go wspominam.
Ponowny zakup: MOŻE


4. BioDermic: Krem oliwkowy na dzień
Dla mnie okazał się gorszy niż krem na noc i też dość ciężki w zużywaniu ze względu na bardzo intensywny oliwkowy zapach, którego nie lubię. O dziwo, krem ma bardziej treściwą konsystencję niż krem na noc, dużej się wchłania, a przy tym nie nawilża wcale lepiej.
Ponowny zakup: NIE


5. BioDermic: Tonik nawilżający z ekstraktem z oliwek
Tonik jakich wiele, niewyróżniający się niczym szczególnym na tle konkurencji. Nie zauważyłam jakiegoś szczególnego działania nawilżającego.
Ponowny zakup: NIE


6. Fitomed: Maseczka-peeling K+K
Recenzja: KLIK
Jedna z fajniejszych maseczek, jakie znam. Nawet mało przyjemny zapach schodzi na dalszy plan przy takim działaniu!
Ponowny zakup: TAK


7. Lirene: Płyn micelarny 3w1 cera naczynkowa
Pod względem zmywania makijażu jest dość średni i nie pobił mojego ulubionego micela od Bourjois. Chętnie zużywałam go za to do tonizowania cery. Odczuwalnego działania na skórę naczynkową jednak nie zauważyłam.
Ponowny zakup: NIE

8. Sylveco: Tymiankowy żel do twarzy
Ślicznie pachnie tymiankiem, nie zawiera SLSu i jest całkiem fajnym, delikatnym środkiem myjącym. Do zmywania makijażu się nie nadaje, ale do typowego "mycia" twarzy już jak najbardziej tak. Olejku myjącego z BU nie pobił, więc nie wiem, czy kupię, ale też nie wykluczam.
Ponowny zakup: MOŻE

9. Bourjois: Maskara Twist Up the Volume
Recenzja: KLIK
Maskara spisuje się przyzwoicie, ma ciekawą i dość innowacyjną szczoteczkę, ale nie wiem, czy kupię ponownie, bo lubię testować nowe maskary :)
Ponowny zakup: MOŻE


10. AA Wrażliwa natura: Nawilżająco-rozjaśniający krem pod oczy
Słabo nawilżający, zupełnie nie rozjaśniający. Mimo naturalnego składu okazał się niewypałem.
Ponowny zakup: NIE

 
11. Mythos: Bio Fluid nawilżający do twarzy - skóra mieszana i tłusta
Recenzja: KLIK
Bardzo przyjemny krem dla skóry mieszanej - dobrze nawilżający, a przy tym lekki i nietłusty. Wchłania się praktycznie do matu, nie zostawia filmu na skórze. Świetny pod makijaż.
Ponowny zakup: TAK



+ Hesh: Manjishta maseczka antybakteryjna do twarzy
Recenzja: KLIK
Wylądowała w koszu po kilku próbach użycia. Dlaczego? Dowiecie się z recenzji.
Ponowny zakup: NIE



Kosmetyki do ciała



12. Avon: Czarne mydło
Recenzja: KLIK
Takie to czarne mydło, jak ja Angelina Jolie :)) Zwykły peeling polietylenowy, do tego paskudnie brudzący wszystko dookoła.Wyrzucam go bez większego żalu, bo nie jestem w stanie nic z nim zrobić pożytecznego.
Ponowny zakup: NIE


13. Tołpa Botanic: Delikatny żel pod prysznic Białe kwiaty
Recenzja: KLIK
Mój ulubieniec w kategorii żeli pod prysznic. Niesamowicie delikatny i odświeżający.
Ponowny zakup: TAK


14. Bielenda: Peeling cukrowy do ciała Fitness Line
Świat peelingów cukrowych i solnych to chyba nie moja bajka... Peeling Bielenda ściera tak sobie, za to dość mocno drapie skórę. Pachnie ciastkami-delicjami i - nie wiedzieć czemu - niesamowicie mnie ten zapach drażnił w tym peelingu...
Ponowny zakup: NIE


15. The Secret Soap Store: Masło do ciała Yerba mate
Prześlicznie pachniące, bardzo porządnie nawilżające masełko, które błyskawicznie się wchłania - chętnie kupiłabym ponownie, gdyby było dostępne na stronie producenta :/
Ponowny zakup: TAK


16. Bielenda Bikini: Balsam po opalaniu SOS D-Panthenol
Skusiła mnie obietnica 10% pantenolu i nie używałam go po opalaniu, ale po prostu do codziennej pielęgnacji skóry.  Spisuje się naprawdę świetnie, skóra jest bardzo mile wygładzona, nawilżona i zregenerowana. Chętnie będę po niego sięgać.
Ponowny zakup: TAK


17. Orientana: Balsam do ciała w kostce Jaśmin i zielona herbata
Recenzja: KLIK
Cudownie pachnący jaśminem i bardzo intensywnie pachnący balsam. Mimo niewielkiej pojemności okazał się baaaardzo wydajny. Świetny na suche łydki.
Ponowny zakup: TAK


18. OnLine: Mydło hipoalergiczne Intensywnie nawilżające
Nie przyciągnęło mojej uwagi na dłużej - mało estetyczna butla, gęsta, ciągnąca się i zastygająca na umywalce konsystencja, zero walorów pielęgnacyjnych.
Ponowny zakup: NIE


19. Perfecta: Slim Fit Serum antycellulitowe wyszczuplające
Recenzja: KLIK
Serum, które ze skórą nie robi nic, nawet jej nie napina i nie wygładza. Do tego dość długo się wchłania.
Ponowny zakup: NIE


20. BabyDream, Balsam do kąpieli dla mam
Kupiłam go zachęcona opiniami włosomaniaczek jako delikatny zamiennik szamponu. Niestety w tej roli poniósł kompletną klapę. Włosy były niedomyte, nieświeże i po prostu brzydkie. Używałam go więc zgodnie z przeznaczeniem - dodając trochę do kąpieli. Szału nie było. Specjalnego odżywienia skóry nie zauważyłam,  a do tego zapach drażnił mnie do tego stopnia, że od razu chciałam wychodzić z wanny :P
Ponowny zakup: NIE



Kosmetyki do włosów



21. Isana: Lakier do włosów bezzapachowy
Recenzja: KLIK
Ulubieniec od lat, chwaliłam go już wiele razy, nie będę się powtarzać ;) Jeśli jeszcze go nie znacie, to zapraszam do zapoznania się z recenzją.
Ponowny zakup: TAK


22. Dove: Regenerująca maska z aktywatorem ciepła
Recenzja: KLIK
Sama maska bardzo fajna, aktywator i cena już niekoniecznie...
Ponowny zakup: NIE


23. Receptury Babuszki Agafii, Szampon na łopianowym propolisie
Recenzja: KLIK
Dobry szampon, piekielnie wydajny, ale nie zachwycił mnie na tyle, bym sięgnęła po niego ponownie. Od czasu do czasu musiałam robić sobie od niego przerwę, bo zdarzało mu się obciążać włosy.
Ponowny zakup: NIE





Ufff, dobrnęłam do końca :) Znacie coś z tych produktów?